Felinoterapeutyczna hodowla
kotów Devon Rex
Będąc właścicielem kota, odczuwamy ciągłą potrzebę zadowalania naszych mruczących przyjaciół. Cóż, być może na ich pyszczkach nie pojawi się tak szeroki uśmiech, jak na twarzy dziecka, kiedy dostanie nową zabawkę, ale osobiście uwielbiam widok moich dziewczyn testujących nowe drapaki, zabawki czy z apetytem wcinające smakołyki. Wspaniała jest również świadomość, że to, co oferujemy naszym kotom nie stanowi dla nich żadnego zagrożenia, wykonane jest ze starannością, ma dobry skład i pozwala im zaspokoić potrzeby.
Będąc hodowcą, zadanie jest tym bardziej utrudnione, że odpowiadam nie tylko za moje kotki, ale również za kocięta. To ja mam za zadanie przygotować je do dalszego życia, zrobić wszystko, co w mojej mocy, by były cudownymi towarzyszami dla swoich przyszłych rodzin, a z czasu spędzonego ze mną wyniosły możliwie jak najlepsze doświadczenia.
Co innego mieć jednego, dwa czy trzy koty, stałe stado, a przez kilka miesięcy mieć w domu kolejno żłobek, przedszkole i podstawówkę :) Dynamika się zmienia, relacje się zmieniają, pozostałe kotki nie są obojętne na obecność kociąt. Moją rolą jest zrobienie wszystkiego, co w mojej mocy, by ten czas był dla nich jednak możliwie przyjemny i nie obciążający.
Decydując się na zamówienie z “Manufaktura Kocinski” wiedziałam jedno: wieloletni hodowca kotów z całą pewnością doskonale zna ich potrzeby, szczególnie, jeśli jego rasą jest sfinks kanadyjski. Moje potrzeby na tamten moment nie były zbytnio wygórowane - potrzebowałam worka, śpiworka, który wydawał mi się świetną opcją jako wypełnienie transportera. Dodatkowo skusiłam się jeszcze na “kocie papieroski”.
Zacznę od tempa realizacji zamówienia, bo to naprawdę zasługuje na owacje! Mam wrażenie, że ledwo zdecydowałam się na kolor i tasiemki, a już dostałam zdjęcia produktów gotowych do wysyłki.
Kiedy już odebrałam paczkę, zostałam miło zaskoczona. Strasznie lubię, kiedy nie tylko zamówiony produkt jest ładny, ale również jego opakowanie. Czasem tak niewiele potrzeba, by efekt był przyjemn dla oka! W tym miejscu pragnę również wspomnieć o przecudnym magnesie, który wylądował na naszej lodówce :)
Co do samego worka - moje koty generalnie nie są fanami legowisk tego typu - co jest o tyle ciekawe, że Yosha bardzo często wchodzi pod kołdrę i koce. Od początku zdawałam sobie sprawę z tego, że dla moich kotów może nie być najatrakcyjniejszym legowiskiem - nauczona już doświadczeniem po próbie z produktem innej firmy ;)
Ale też nie na tym mi zależało. Przede wszystkim chciałam, żeby w razie konieczności wizyty u weterynarza, wnętrze trasnportera było możliwie dobrze zabezpieczone, a niestety, moje dziewczyny uwielbiają rozkopywać w drodze kocyki, ostatecznie kończąc zamiast pod nimi - na nich. Śpiworek tę możliwość w pewnym stopniu im ograniczał, a biorąc pod uwagę, że używałam go już kilkukrotnie, stwierdzam, że koty czuły się w nim całkiem bezpiecznie.
Ostatecznie śpiworek wyjechał razem z Revim do Niemiec, do jego nowej rodziny, który przespał w nim większość drogi niczym słodki susełek :)
Co to samego wykonania: tutaj ciut się może i czepiam, ale wolałabym, żeby miejsce zszycia dwóch elementów położonego wewnątrz materiału nie było widoczne, tylko znalazło się wewnątrz śpiworka, gdzie byłoby niewidoczne dla mnie nawet po wywinięciu worka na drugą stronę. Ale to tylko szczegół, same szwy są mocne, bez wystających nitek. Śpiworek mimo wielokrotnego prania nie odkształcił się, kolor nie stracił na intensywności, nigdzie nie zaczął się pruć.
Rozmrrruczane recenzje kocich produktów