Felinoterapeutyczna hodowla
kotów Devon Rex
Jakiś czas temu otrzymałyśmy do recenzji nowy, kukurydziany żwirek od Calitti. Po wyjątkowo udanej próbie z bentonitowym żwirkiem tej firmy, byłam pozytywnie nastawiona i do tej próby.
Generalnie moje dziewczyny większość swojego życia korzystały ze żwirku drewnianego z krótkim epizodem wersji kukurydzianej - niezbyt udanym.
Zacznijmy od tego, że ucieszył mnie widok papierowego opakowania, zawsze to mniej używanej folii. Po otworzeniu paczki moim oczom ukazały się ładne ziarenka, niepokruszone, o dość neutralnym zapachu. Nie był on tak intensywny i kukurydziany jak w przypdku benka corn - tamten bardziej mnie drażnił.
Po umieszczeniu żwirku w kuwecie - co obyło się bez chmary pyłu - zaraz znalazły się w niej zainteresowane dziewczyny.
Cóż, średnica ziarenek nie zachęcała ich do przerzucania żwirku, także nie kłopotały się zakopywaniem odchodów - gdy tego nie zrobiły, logiczne, że z kuwety unosił się niezbyt przyjemny zapach - kiedy jednak przysłowiowa "dwójeczka" została zakopana, żwirek dość dobrze trzymał zapach. Szybko również wiązał mocz, dzięki czemu ten nie przelatywał na dno kuwety, co utrudniałoby sprzątanie.
Zbrylanie nie jest tak dobre jak w przypadku bentonitowej wersji żwirku Calitti, ale zdziwiłoby mnie, gdyby tak było. W porównaniu z innymi drewnianymi/kukurydzianymi żwirkami było dość dobrze, zazwyczaj podczas sprzątania bryłka rozpadała się na dwie części, jednak wciąż dało się dobrze posprzątać - bryłki nie kruszyły się na tyle, by problematycznym stało się zebranie całości.
Rozmrrruczane recenzje kocich produktów